piątek, 3 lutego 2017

Miłość - siła, która rozkrusza lodowce.

Przychodzi sama. Nagle w serce się wdziera. Zaskakuje nieprzygotowanego człowieka. 
Nie pyta czy można, nie patrzy czy wolny, czy chciana - nie zwraca uwagi, wchodzi bez 
pukania i jest... Prosisz - odejdź! Nie słucha, chcesz ją zabić - to na nic. Dni sobą i noce 
wypełnia i życie całe odmienia. Siły dodaje i wiary, wiarę i siłę zabiera.
Cóż to takiego spytacie? To miłość przecież - słabość i siła człowieka. 

miłość


Tak moi drodzy, miłość ma różne oblicza. Potrafi kruszyć lodowce, ale może też bezlitośnie
ranić. Dzisiaj jednak z okazji zbliżającego się dnia zakochanych napiszę parę słów o tej 
pierwszej, szczęśliwej. Temat podpowiedziała mi firma Rabble sugerując by opisać jakąś 
ciekawą historię miłosną, w której siła miłości rozkrusza lodowce. 

Moja historia


Nie będę daleko szukać. Posłużę się przykładem z własnego życia. Nie wiem czy jest to 
ciekawa historia, ale prawdziwa, dająca dowód na to, że taka miłość istnieje. Skruszyłam 
kiedyś taki lodowiec, a właściwie moja miłość to zrobiła, miłość, która spadła na mnie jak
 grom z jasnego nieba w chwili kiedy najmniej się jej spodziewałam. Miałam wtedy 18 lat 
i dość facetów i cierpienia, wciąż przeżywałam bolesne rozstanie i wciąż kochałam. 
Nie brałam więc pod uwagę tego, że nowa miłość czai się tuż za rogiem i to taka, przy 
której poprzednie uczucie zbladło zupełnie. Nie będę pisać o szczegółach. Powiem tylko, 
że zakochałam się bez pamięci w momencie kiedy zobaczyłam go jak tańczy z inną 
dziewczyną. Był duszą towarzystwa, a swoim wyglądem i całym sobą przyciągał dziewczyny
jak magnes. Nie spotykał się z żadną na stałe, raczej się bawił. Czułam, że mam niewielkie 
szanse bo nie zwracał na mnie specjalnej uwagi. Jego koledzy za to owszem, ale ja już 
wiedziałam, że albo on albo żaden. Znowu cierpiałam i wtedy postanowiłam sobie, że 
będzie mój bo na to zasługuję. Chciałam być wreszcie szczęśliwa. Ale nie było to proste. 
Zastanawiałam się dlaczego taki jest, zimny i cyniczny, choć na pozór tryskający poczuciem
humoru. Dowiedziałam się, że powodem jest jego sytuacja rodzinna, żal do matki o rozpad 
małżeństwa rodziców i brak zaufania do kobiet. Moja sytuacja była tym gorsza, że nosiłam 
takie samo imię, jak jego matka. Nie poddałam się jednak, chociaż w żaden sposób nie 
okazywałam mu swoich uczuć. Czekałam na odpowiedni moment. Jako, że spotykaliśmy się
często całą paczką nie było to trudne. Odpowiedni moment nadszedł gdy zauważyłam, 
że coś go dręczy, tryskał humorem na pozór, ale kiedy inni zajęli się sobą i przez chwilę 
został sam, jego twarz powiedziała mi wszystko. Nie pytałam o nic, nie powiedziałam nic, 
tylko okazałam mu trochę czułości bez żadnych seksualnych podtekstów. Pogłaskałam go 
po głowie. Zauważyłam, że zamknął oczy, zupełnie tak jakby tego bardzo potrzebował. 
To była chwila, która otworzyła jego serce. Na drugi dzień przyszedł do mnie do domu i 
został na całe życie. Spotykaliśmy się codziennie na mieście albo u mnie, a on chłonął 
ciepło mojego domu jak oczarowany. Po miesiącu poprosił moją mamę o moją rękę.
Nie pobraliśmy się od razu bo oboje byliśmy dopiero w klasie maturalnej. Chodziliśmy 
ze sobą przez 4 lata jeszcze kłócąc się często o bzdury. Najczęstszym powodem była jego
zazdrość bez powodu. Rozumiałam z czego ona wynika, ale łatwo nie było. Znajomi nasi 
twierdzili, że jeśli się pobierzemy to wkrótce się rozwiedziemy. Ale nie mieli racji. 
Po ślubie wszystko się zmieniło. Kłótnie ustały zupełnie. Poczuł się pewniej, że mnie nie 
straci. Byliśmy szczęśliwi, urodziła się nam córeczka. Przetrwaliśmy wspólnie bardzo
ciężkie chwile związane z chorobami z rodzinie, moi rodzice zmarli, jego ojciec, pojawiły
się kłopoty finansowe, ja się rozchorowałam, ale nasza miłość nie zgasła, z każdym dniem 
była silniejsza. On był moją podporą w ciężkich chwilach i w chorobie, zawsze silny, 
zdrowy. Aż nagle, kiedy nasza córcia miała 10 lat poczuł się źle. Umarł dosłownie w ciągu 
miesiąca na raka, a mnie i mojemu dziecku świat się zawalił. Wiedziałam jednak, że muszę 
się pozbierać dla dziecka, nie miałam innego wyjścia. To były trudne lata, ale o tym nie 
będę dziś pisać. Chcę Wam tylko powiedzieć, że miłość nie umiera wraz z człowiekiem i 
chociaż jego już nie ma z nami, miłość została i dodawała mi sił w walce z prozą życia. 
Wiem, że kiedyś spotkamy się znowu. Zostawił mi po sobie nie tylko wspaniałą córkę, ale 
i swoja muzykę, którą tworzył, piosenki i utwory instrumentalne, którymi być może kiedyś 
podzielę się z Wami. 

miłość


A teraz na zakończenie chcę jeszcze powiedzieć, że warto kochać i dbać o tę miłość. 
Pamiętajcie o tym nie tylko 14 lutego, ale i przez cały rok. A jeśli macie ukochanego 
obdarujcie go czymś w ten szczególny dzień. Może to być nawet kartka, jakaś niebanalna 
np. z własnym rysunkiem albo wierszem. Dla tych co twierdzą, że talentu nie mają, 
podpowiem coś, z czego możecie skorzystać albo nie. 

1. propozycja 

miłość

2. propozycja 


Napiszę tu początek wiersza, który kiedyś napisałam, a który możecie wykorzystać bo jak 
wiadomo najtrudniej zawsze zacząć. Zacznę więc za Was, a Wy możecie dalej dołożyć coś
od siebie.

Kocham Cię za wszystko
I kocham Cię za nic
Za to co dajesz
Za to co zabierasz
Za to że jesteś 
Nawet gdy Cię nie ma
....


3. Propozycja


Jeśli chcecie obdarować ukochaną osobę jakimś prezentem to warto zajrzeć pod ten link, 
który podam poniżej z kodami rabatowymi do sklepu Douglas.. 



To tyle na dzisiaj ode mnie. Proszę jak zawsze o komentarze. Ciekawa jestem czy Wy 
spotkaliście już taką miłość, która potrafi kruszyć lodowce? 
Jeśli jeszcze nie, nie martwcie się - ona przyjdzie sama.

KreoVita

31 komentarzy:

  1. Przyznam Ci się do czegoś, nie przeczytałam Twoich propozycji bo... poryczałam się jak ta głupia. Twoja historia mimo że tragiczna jest tak niewymownie piękna...

    Od razu skojarzyła mi się z sytuacją w rodzinie mojego Pana M. .. Cudowna para, zakochani szczęśliwi w czerwcu 2015 wzięli ślub.. w sierpniu on już nie żył, nawet nie zdążyli go zdiagnozować do końca.. Zostawił żonę w 8 miesiącu ciąży. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna historia miłosna... Kocha się na zawsze i mimo wszystko... Ty Kochana dałaś dziś świadectwo swoim postem. Czytałam ze łzami w oczach... Moja miłość również była trudna ( https://krupcia936.blogspot.com/2015/02/miosc.html i http://krupcia936.blogspot.com/2015/08/miosc-wszystko-zwycieza-1-sierpnia-2015.html), ale wiem że była warta tej walki o nią. Kocham swego Męża całym sercem, jest dla mnie wszystkim co najlepsze mogło mnie w życiu spotkać. Pozdrawiam Cię serdecznie - Trzymaj się Kochana cieplutko razem z Córeczką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brakuje mi słów, tak poruszyłaś mnie swoją opowieścią... Spisanie i opublikowanie swojej historii musiało być dla Ciebie wielkim wyzwaniem. Podziwiam Cię za siłę, która pozwoliła Ci przez ten ogromny smutek przejść i życzę Ci, żeby jej nigdy nie zabrakło! Mój mąż to miłość mojego życia, cudowny człowiek. Mam nadzieję, że w pędzie codziennego życia nie zapomnimy aby naszą miłość pielęgnować :) Tak jak piszesz, to ważne nie tylko w jednym dniu, ale przez cały rok.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się takiego zakończenia, więc tym bardziej dziękuję, że podzieliłaś się z nami tą opowieścią. Piękna historia na Walentynki i nie tylko...
    Moją miłość poznałam w wieku 16 lat, on miał 18 i jesteśmy razem do dziś i chociaż bywało różnie, nie żałuję ani jednego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja historia jest piękna i wzruszająca. Życie bywa czasem bardzo okrutne.

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękną miłość przeżyłaś i bardzo mi przykro, że choroba odebrała Ci ukochanego mężczyznę. :-(
    Masz jednak coś co na zawsze będzie przy Tobie, cząstka Twojego męża żyje w Twojej córce.
    A Twój mąż, chociaż go nie widzisz, to na pewno nadal jest przy Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna historia :) ja swojego męża poznałam przez portal randkowy i jesteśmy już 11 lat razem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wzruszyłam się, aż brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne, miłosna historia. Wzruszyłam się!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahh kochana .... aż brak mi słów :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wzruszająca ale i piękna historia. Walentynki to symboliczny dzień ale kochać i mówić o tym drugiej osobie powinno się każdego dnia

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna, poruszająca historia:(ścisnęło mi się serce.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miłość to piękna sprawa. Pod warunkiem, że w to uczucie angażują się dwie osoby. Historia piękna... prawdziwa, życiowa. Trzeba kochać i być kochanym, wtedy to dodaje nam skrzydeł

    OdpowiedzUsuń
  14. Naturalnie się popłakałam...nie spodziewałam się takiej końcówki. Podziwiam Cię, że napisałaś ten wpis, że masz tyle siły. Ja boję się kochać (ale oczywiście kocham) właśnie dlatego, że jakbym kogoś, kogo darzę miłością straciła-nie wytrzymałabym. Pozdrawiam Ciebie i Córeczkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam ze łzami w oczach. Miłość to piękna rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Boze kochana nie wiedziałam ze tyle przeżyłaś. Podziwiam cię bardzo !
    Jesteś dzielna, cudowna kobietą. Zyczę wam aby nigdy was szczęście juz nie opuściło :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakkolwiek to zabrzmi - życie.... Piękne chwile za Toba, cieżkie chwile za toba, i masz córeczkę...

    OdpowiedzUsuń
  18. piękna historia... aż łezka w oku się kręci

    OdpowiedzUsuń
  19. Niesamowita historia <3 Wiele pięknych, ale wiele też smutnych chwil za Tobą. Jesteś silną kobietą.
    Szkoda, że czasem nie doceniamy tego co mamy, a gdy to tracimy dopiero odkrywamy jak wiele dotychczas mieliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  20. piękne i wzruszające...z moich obserwacji wynika, że miłość lubi zaskakiwać, w moim przypadku też było zaskakująco i to bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. przyznam szczerze, że popłakałam się po przeczytaniu Twojej historii...

    jesteś bardzo dzielną kobietą ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. nie wiem co napisać, popłakałam się... piękna i zarazem smutna historia....

    OdpowiedzUsuń
  23. O rany, ile ty musisz mieć siły, strasznie to smutne, że choroby tak często zabierają nam najbliższe osoby. To prawda miłość docenia się przez cały rok nie tylko w tym szczególnym dniu <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Od jakiegoś czasu wiedziałam że twój mąż umarł ale nie wiedziałam dlaczego, bardzo Ci współczuję ale i zazdroszczę. Taka miłość jak wasza zdarza się bardzo rzadko, mi di tej pory nic takiego się nie przydarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  25. O milosc musimy dbac jak o zdrowie Strasznie ulotne sa takie emocje Musimy pielegnowac takie uczucie nawet gdy nie jest ozdabiane rozami i puchatymi czerwonymi sercami Każdy zaznal pewnie i dobrych i gorszych stron uczucia zwanego Milosc Pieknie i wzruszająco napisalas Cudownie

    OdpowiedzUsuń
  26. Miłość zawsze zostaje w człowieku. Pamiętaj, mimo że go nie ma obok - tak na prawdę jest. Mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi :)
    Pozdrawiam!

    www.wkrotkichzdaniach.pl - coś, co Cię (mam nadzieję) zaciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękna miłość, bardzo wzruszyła mnie Twoja historia. " Człowiek żyje dopóki trwa o nim pamięć ".

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Jeśli moje posty cię zainteresowały, proszę zaobserwuj mnie w google+
Uprzejmie proszę aby firmy nie zostawiały linków w komentarzach bo będą traktowane jako spam i usuwane.