Czy zastanawialiście się kiedyś jak na Was działa słowo „powinienem”?
Pobudza Was do działania czy wręcz przeciwnie? A może nie ma żadnego znaczenia dla
Waszego samopoczucia?
Waszego samopoczucia?
Używamy tego słowa bardzo często i czasem nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, jak
ono na nas wpływa. Sama ostatnio się nad tym zastanawiałam, a właściwie do przemyśleń
skłoniło mnie diametralnie różne stanowisko w tej sprawie dwóch osób, które wiele w
życiu osiągnęły : amerykańskiej terapeutki i autorki wielu książek Louise L. Hay i
angielskiego naukowca Thomasa Huxley’a.
ono na nas wpływa. Sama ostatnio się nad tym zastanawiałam, a właściwie do przemyśleń
skłoniło mnie diametralnie różne stanowisko w tej sprawie dwóch osób, które wiele w
życiu osiągnęły : amerykańskiej terapeutki i autorki wielu książek Louise L. Hay i
angielskiego naukowca Thomasa Huxley’a.
Louise L. Hay twierdzi, że słowo powinienem powinno zniknąć z naszego słownika bo
jest to najbardziej niszczące nas słowo. Zakłada ono bowiem z góry, że coś jest z nami nie
w porządku. Pacjentom, którzy do niej przychodzą ze swoimi problemami podaje kartkę
papieru i każe napisać słowo powinienem u góry, a potem wypisać po kolei, co dana osoba
uważa, że powinna zrobić. Po wykonaniu tego ćwiczenia zadaje im pytanie dlaczego.
Uważa ona, że skoro myślimy, że powinniśmy coś zrobić, znaczy, że tego nie robimy, ale
to nas męczy z różnych względów i ogranicza, nie daje możliwości wyboru. Często to, co
uważamy za naszą powinność nie jest naszym przekonaniem, ale oczekiwaniami innych
wobec nas. A nas samych to słowo dołuje i niszczy. Louise radzi swoim pacjentom zastąpić
to słowo innymi, np. słowem „mógłbym” i ponownie poleca by pacjent napisał na kartce te
same rzeczy co wcześniej, zastępując słowo „powinienem” słowem „mógłbym”. Wielu jej
pacjentów po wykonaniu tego ćwiczenia odczuwa wyraźną ulgę i zaczyna wprowadzać
korzystne zmiany w swoim życiu.
jest to najbardziej niszczące nas słowo. Zakłada ono bowiem z góry, że coś jest z nami nie
w porządku. Pacjentom, którzy do niej przychodzą ze swoimi problemami podaje kartkę
papieru i każe napisać słowo powinienem u góry, a potem wypisać po kolei, co dana osoba
uważa, że powinna zrobić. Po wykonaniu tego ćwiczenia zadaje im pytanie dlaczego.
Uważa ona, że skoro myślimy, że powinniśmy coś zrobić, znaczy, że tego nie robimy, ale
to nas męczy z różnych względów i ogranicza, nie daje możliwości wyboru. Często to, co
uważamy za naszą powinność nie jest naszym przekonaniem, ale oczekiwaniami innych
wobec nas. A nas samych to słowo dołuje i niszczy. Louise radzi swoim pacjentom zastąpić
to słowo innymi, np. słowem „mógłbym” i ponownie poleca by pacjent napisał na kartce te
same rzeczy co wcześniej, zastępując słowo „powinienem” słowem „mógłbym”. Wielu jej
pacjentów po wykonaniu tego ćwiczenia odczuwa wyraźną ulgę i zaczyna wprowadzać
korzystne zmiany w swoim życiu.
Zupełne inne zdanie na ten temat miał angielski naukowiec Thomas Huxley, którego
słynne powiedzenie uważane jest w chwili obecnej za jedną z najlepszych metod osiągania
sukcesu, a brzmi ono tak:
słynne powiedzenie uważane jest w chwili obecnej za jedną z najlepszych metod osiągania
sukcesu, a brzmi ono tak:
„Najcenniejsze, co możesz zdobyć to zdolność do:
- zmuszania samego siebie żeby robić to, co należy zrobić;
- wtedy, gdy powinno być zrobione;
- bez względu na to, czy Ci się to podoba, czy nie”.
Jak widzicie podejście do słowa powinienem całkiem inne.
Które podejście w takim razem jest tym właściwym, czyich rad warto posłuchać?
Kiedy czytałam książkę Louise L.Hay przyznałam jej rację w 100 % bo sama nie lubię słowa
„powinnam”. Nieraz go używam, jak każdy, ale sama świadomość, że myślę o tym, że coś
powinnam zrobić mnie stresuje. Czuję się niekomfortowo z tym bo wyczuwam w tym jakiś
przymus, coś czego wcale nie chcę, albo chwilowo nie chcę. Zauważam jednak u siebie
oznaki tego, że postępuję często zgodnie z radą Huxley’a, co pozwala mi uniknąć
problemów, które mogłabym mieć, gdybym tego nie robiła. Pozwala też osiągać cele, ale
droga do takiego celu bywa często stresująca.
Kiedy czytałam książkę Louise L.Hay przyznałam jej rację w 100 % bo sama nie lubię słowa
„powinnam”. Nieraz go używam, jak każdy, ale sama świadomość, że myślę o tym, że coś
powinnam zrobić mnie stresuje. Czuję się niekomfortowo z tym bo wyczuwam w tym jakiś
przymus, coś czego wcale nie chcę, albo chwilowo nie chcę. Zauważam jednak u siebie
oznaki tego, że postępuję często zgodnie z radą Huxley’a, co pozwala mi uniknąć
problemów, które mogłabym mieć, gdybym tego nie robiła. Pozwala też osiągać cele, ale
droga do takiego celu bywa często stresująca.
Myślę więc, że najlepiej zachować tzw. złoty środek, czyli:
- Jeśli nam się w życiu nie układa, wszystko się wali, praca nie daje satysfakcji, jeśli czujemy
się zmęczeni, warto przeanalizować swoje życie metodą Louise L. Hay, słowo powinienem
zastąpić słowem mógłbym by dostrzec nowe możliwości, które życie może nam
zaoferować.
się zmęczeni, warto przeanalizować swoje życie metodą Louise L. Hay, słowo powinienem
zastąpić słowem mógłbym by dostrzec nowe możliwości, które życie może nam
zaoferować.
- Jeśli natomiast robimy to, co lubimy i wyznaczyliśmy sobie nowy ambitny cel, wtedy warto
zastosować metodę Huxley’a bo nawet jeśli kochamy to co robimy, przychodzą czasem
takie dni, że człowiekowi nic się nie chce albo pojawiają się inne pokusy miłego spędzania
czasu. Oczywiście odpoczynek jest potrzebny, ale czasem schodzimy na manowce i nasz
cel czy postanowienie zostaje wyparte przez coś innego. W taki sposób nigdy niczego nie
osiągniemy.
zastosować metodę Huxley’a bo nawet jeśli kochamy to co robimy, przychodzą czasem
takie dni, że człowiekowi nic się nie chce albo pojawiają się inne pokusy miłego spędzania
czasu. Oczywiście odpoczynek jest potrzebny, ale czasem schodzimy na manowce i nasz
cel czy postanowienie zostaje wyparte przez coś innego. W taki sposób nigdy niczego nie
osiągniemy.
Idealnym byłoby połączenie obu tych metod. A Wy co o tym myślicie?
Jeśli się Wam podoba mój blog proszę o obserwację, a jeśli zostawicie komentarz będę
mogła odwiedzić Was również:)
mogła odwiedzić Was również:)
KreoVita
Źródło: Louise L.Hay, Możesz uzdrowić swoje życie, Wydawnictwo Medium, Czarnów 2008,
s.30-33
M. R. Kopmeyer, Zdobywanie fortuny, Bellona, Warszawa 1992, s.22
s.30-33
M. R. Kopmeyer, Zdobywanie fortuny, Bellona, Warszawa 1992, s.22
Ja preferuję wersję pani Hay, chociaż moim zdaniem ona się wcale az tak nie kłóci z tym, co twierdzi pan Huxley. Trzeba tylko dobrze zdefiniować dla siebie pewne słowa... i nagle mogę, chcę, po prostu działam...
OdpowiedzUsuńBliski jest mi złoty środek. Wydaje mi się, że złożoność sytuacji i nie zawsze jednakowy stan ducha powodują, że stosowanie jednej metody niekoniecznie daje najlepszy rezultat.
OdpowiedzUsuńObie interpretacje coś w sobie mają wszystko zależy od sytuacji w jakiej obecnie się znajdujemy
OdpowiedzUsuńMoje podejście do słowa powinnam jest dwojakie. Z jednej strony nienawidzę tego słowa, bo z tyłu głowy mam ciągle myśl, że powinnam coś zrobić, a to wywołuje niepotrzebny stres. Z drugiej jednak motywuje mnie do działania, szczególnie wtedy gdy mam już opracowany jakiś plan działania i zamierzam konsekwentnie go realizować. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSwoją myśl przewodnią , którą stosuję ostatnio przejęłam od koleżanki, a mianowicie - gdy skończyłam 50 lat, to już nic nie muszę/powinnam, co najwyżej mogę, gdy mi się zachce...
OdpowiedzUsuńChyba zależy od naszego podejścia. Ja jak czegoś nie powinnam i nie muszę zrobić to strasznie ciężko mi się zmobilizować i to zrobić. Na każdego działa co innego :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pierwsza teoria bardziej do mnie przemawia. Sama bardzo często się łapię, że narzucam sobie, że coś "powinnam", coś "muszę" i wtedy wykonywane czynności są bardzo mało efektywne. A gdy pomyślę, że coś "mogłabym" albo "chcę" zrobić to jakoś tak przyjemniej to wykonywać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z moją poprzedniczką i pierwsza teoria zdecydowanie bardziej do mnie przemawia ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza teoria jednak bardziej jet bliższa mojemu sercu. Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę znaczenie języka pozytywnego w naszym życiu- czyli słowo problem zamieńmy na wyzwanie, słowo powinnam- zamieńmy na mogłabym/chciałabym/chcę! ;) Osobiście jestem zwolenniczką takiego języka, niby to takie gadanie, a jednak ma na nas jakiś magiczny wpływ i od razu stawia nas w ramie rozwiązania, a nie przygniata ramą problemu :)
OdpowiedzUsuńNIE NA WI DZĘ słowa "powinnam" i tego co za sobą niesie, a dla mnie niesie za sobą przymus i negatywny wydźwięk. Osobiście wolę nakręcać się pozytywnie... ;)
OdpowiedzUsuńGdy słyszę, że coś powinnam zrobić to nie robię :D Lubie być buntownikiem ;)
OdpowiedzUsuńpodpinam się pod zdaniem poprzedniczki. w moim słowniki nie ma powinnam - tylko chcę;D
OdpowiedzUsuńTrzeba znaleźć złoty środek , jak dla mnie to najlepsze rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńSłowo "powinnam" lubię, gdy motywuje mnie do działania, do uzyskania wcześniej wyznaczonego celu. Natomiast rzeczywiście może być niszczące, gdy używamy np. na podstawie ogólnie przyjętych wzorców. Przykładowo: "Jestem kobietą, więc powinnam zająć się domem."
OdpowiedzUsuńCzyli tak jak piszesz - najlepszy jest złoty środek :)
U mnie wygląda to tak, że gdy sama sobie myślę - to powinnam zrobić, a jeszcze to muszę zrobić - jest ok. Z kolei kiedy ktoś do mnie mówi - powinnaś, musisz, to wtedy odbieram to bardzo negatywnie. Czuję się wtedy troszkę przymuszana do zrobienia czegoś i zdecydowanie niechętnie to robię.
OdpowiedzUsuńU mnie z tym słowem to bywa różnie, czasami żeby zmusić się do wykonania jakiegoś zadania, które koniecznie muszę zrealizować danego dnia, powtarzam, że powinnam teraz, zaraz się za to zabrać, to pomaga, ale w odniesieniu do bliższej bądź dalszej przyszłości całkiem inny efekt się osiąga. Podobnie jest zresztą z musieć.
OdpowiedzUsuńCzytałam książki Pani Hay i bardzo mi się podobały :) Pozytywnie nastawiały do życia, co zbuntowanej nastolatce bardzo się przydawało :)
OdpowiedzUsuńJa staram się wykluczyć ze słownika słowo "muszę", bo to ono jest najgorsze:) "Powinnam" przy nim to pikuś i jeszcze w miarę ujdzie szczególnie jeśli z tymi powinnościami się nie przesadza :D
Nie przepadam za słowem "powinnam" dlatego pierwsze podejście jest mi bliższe. Według mnie ma ono zły wydźwięk, który nie motywuje.
OdpowiedzUsuńA very nice blog, congratulations for your work!!!kiss
OdpowiedzUsuń👌👌👌💚💚💚
Ja nie znoszę kiedy KTOŚ mi mówi, że coś powinnam zrobić, działa to na mnie jak płachta na byka :) Sama sobie też nie mówię za często, że coś powinnam zrobić, tylko że mam coś do zrobienia :) Słowo "powinnam" zdecydowanie działa na mnie destrukcyjnie;)
OdpowiedzUsuńCiekawy temat podjęłaś... wydaje mi się, że więcej rzeczy powinniśmy chcieć niż robić z powinności :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, na blogu trwa konkurs - do wygrania kolorowanki - zachęcam do wzięcia udziału :)
Do mnie przemawia zamiana tego słowa na chcę. Skoro chcę coś zrobić to na pewno uda mi się podjąć działanie i nie będę tego odkładać. Słowo chce motywuje - jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
miłego dnia;)
OdpowiedzUsuńpoddawać sięnie wolno :)
OdpowiedzUsuńI so love this!
OdpowiedzUsuńBloglovin
STYLEFORMANKIND.COM
Ja nic nie powinnam robię to co chcę, a jak słyszę że ktoś do mnie mówi że powinnam zrobić to czy tamto to na złość nie zrobię ;)
OdpowiedzUsuńNic nie musimy - możemy
OdpowiedzUsuńna pewno lepiej by je zastąpić "chcę":)
OdpowiedzUsuńŚwietny post. Słowo "powinnam" działa na mnie jak płachta na byka, a że jestem zodiakalnym bykiem to chyba jeszcze bardziej mnie wnerwia. Robienie czegoś pod przymusem sprawia, że robi się to pobieżnie, bez zaangażowania albo wcale. Wystarczy delikatniejsza forma, dająca nam wybór i już inne działanie, myślenie...
OdpowiedzUsuń